4 lutego, dokładnie w tłusty czwartek, wybrałem się do Sportslab zrobić sobie testy wydolnościowe. Pamiętam jak kiedyś, robiłem podobne testy w szpitalu na Solcu. Do jakiś badań naukowych. Sprzęt sprzed epoki, dziurawa maska, kompletnie źle zorganizowany test i wynik końcowy VO2max to 30. Machnąłem ręką i wyszedłem.
Nie wiedziałem czego się spodziewać tym razem. Kiepskie doświadczenia, ale ze strony internetowej Sportslab.pl widać było, że wygląda to dość profesjonalne. Co bardzo ważne, test wykonywany jest do odmowy! Czyli albo sami podejmiemy taką decyzję, albo zawiśniemy na szelkach, na których jesteśmy asekuracyjne przyczepieni.
Badanie
Na początku przebrałem się w szatni i poszedłem na badanie. Pokój rzeczywiści wygląda jak laboratorium. Na pierwszy ogień ważenie i badanie masy oraz składu ciała. Jak później zobaczycie, nie jest to zwykła waga, która powie Wam tylko ile % tłuszczu macie w organizmie.
Po tym badaniu zostałem poinstruowany jak ma wyglądać badanie. Zostaje mi założona maska. Tego bałem się najbardziej, byłem przekonany, że będzie niewygodna i nie będę mógł w niej normalnie oddychać. Jednak to nie był szpital na Solcu. Jest z miękkiej gumy, bardzo wygodna, idealnie dopasowana. Następnie zostaję podczepiony specjalnymi pasami do sufitu i jazda.
Zaczynam od bardzo wolnego biegu, zupełny luz. Co 3 minuty tempo biegu zwiększa się o 1 kilometr na godzinę. Zaczynam od 11 km/h. Kiedy dostaję sygnał jedną ręką łapię się poręczy bieżni a drugą kładę z boku w celu pobrania próbki krwi. Wszystko trwa dosłownie 5 sekund. Palec miałem nakłuty przed badaniem i to już wystarczyło na 10 pobrań.
Bieżnie jest naprawdę przystosowana do takich prób. Biegała już na niej czołówka polskich biegaczy długodystansowych. Duża, bardzo masywna. Podobno najszybszy test kończył się na 23 km/h a to cudo potraf i więcej. Więc nie ma obaw, że zabraknie skali. Ja biegłem, aż uzyskałem tempo 20 km/h. Na tej prędkości wytrzymałem 90 sekund. To był koniec badania, jeszcze schłodzenie, kilka łyków wody i wstępna analiza.
Wyniki
Po pierwsze jestem gruby. To już wiedziałem, ale waga uzmysłowiła mi, ile we mnie zbędnej wagi ciała. Fakt, że był tłusty czwartek, a ja nie byłem na diecie, ale te pęczki nie zakłamały tak wyników :) To pierwsza rzecz do poprawy. Nie da się biegać na wysokim poziomie, kiedy wszystko się trzęsie jak galareta.
Następnie dostaję już wykresy, dużo wykresów. Myślałem, że dostanę podstawę, określenie progów przemian tlenowych, wartości zakwaszenia i tyle. Jednak mam tego dużo więcej. Wiem już, że test mogę uznać za udany. Bardzo mocno się zakwasiłem. Puls jaki uzyskałem to 185. Myślę, że w pełni wypoczęty uzyskałbym 188 – 190. Do tego dwa progi. Przemian tlenowych na pulsie 142 i beztlenowych na pulsie 168. Dokładnie potwierdziło się z obserwacjami mojego ciała, dokładnie takich wartości trzymałem się w codziennym treningu.
Do tego dowiedziałem się ile kcal spalam na godzinę biegnąć w określonej strefie. Jaka jest moja ekonomia biegu mierzona liczbami. Wiem, że dużo mi w tej chwili brakuje w tym względzie do najlepszych. A jest to niezwykle ważny element, pokazuje jak wydajnie wykorzystujemy paliwo, które dostarczamy do mięśni. Poznałem swoje VO2max.
Wnioski
Spytacie się, ale po co to wszystko? Przede wszystkim po to, żeby rozsądnie i z głową planować swój trening. Żeby trzymać się pewnych stref pulsu. Żeby największa uwagę poświęcić temu, co najbardziej szwankuje. Nie trenować bez sensu zbyt mocno. Monitorować skład swojego ciała. A ja przyznam się szczerze, że zwyczajnie byłem ciekawy wniosków po badaniu.
No cóż, po pierwsze za dużo ważę. To u mnie ma wpływ na wszystko. Maksymalna wydolność tlenowa liczona na kg masy ciała (czyli VO2max) bardzo wzrośnie jak pozbędę się tłuszczu. Poprawi się również moja ekonomia biegu. Na wykresach widać, że jestem dobrze wytrenowany, puls idealnie rośnie wraz ze wzrostem intensywności, VO2max jest bliskie 70, ale niestety 15% składu mojego ciała podczas badania to był tłuszcz. Dokładnie 10,7 kg. Jest nad czym pracować.
Wiem, że w chwilo obecnej powinienem się skupić przede wszystkim na dłuższych biegach nie przekraczając pulsu 142. Nie obciążam wtedy zbytnio organizmy, mogę biegać długo i w ogólnym rozrachunku spalić najwięcej kcal. Bardzo się cieszę, że potwierdził się puls na moim progu anaerobowym (AT), bo to właśnie o niego opieram swój trening.
Teraz czas przystąpić do działania. Wziąłem się ostro do roboty, na maj muszę być gotowy. Myślę, że za kilka tygodniu powtórzę badanie i wtedy zobaczymy jak zmienia się zarówno skład jak i możliwości wysiłkowe mojego ciała. Zobaczę, jak organizm reaguje na zaproponowane bodźce. Ja już nie mogę się doczekać, ale zostało jeszcze kilka tygodni uczciwego i solidnego treningu połączonego z dietą. Mam nadzieję, że wytrwam.
Podsumowanie
Ze Sportslab wyniosłem naprawdę dużo przydatnej wiedzy. Sam test i wyniki były niezwykle dla mnie ciekawe. Analizowałem sobie później to wszystko w internecie. Bardzo dużo dowiedziałem się o swoim ciele i jego możliwościach. Potwierdziłem swoje strefy treningowe, wiem na co zwrócić uwagę w najbliższym czasie i już nie mogę się doczekać następnych badań. Teraz muszę wykręcić do 21 km/h :) Pamiętajcie również, że poza samymi wynikami dostajecie również cały zestaw zaleceń treningowych, więc jeżeli w tej chwili błądzicie jak dzieci we mgle, to może okazać się dla Was niezłym kopem zarówno treningowym jak i motywacyjnym. Polecam i biegnę gubić kilogramy, kolejne badanie co raz bliżej…