Ostatnio zobaczyłem listę najszybszych polskich maratończyków w 2013 roku. Znalazłem się w pierwszej dwudziestce. I naszło mnie na wspomnienia. Gdzie byłem jeszcze kilka lat temu? Nigdzie! Nikt o mnie nie słyszał, o bieganiu nie wiedziałem prawie nic. Ale postanowiłem zrealizować swoje pierwsze biegowe marzenie, swój pierwszy wielki cel. Przebiec maraton. Byłem przekonany, że marzenia się spełniają. I tak się zaczęło…
Pamiętam pierwsze wspomnienia związane z maratonem. Przyszedłem na Krakowskie Przedmieście zobaczyć jak to wygląda, obserwowałem metę, finiszujących biegaczy. Patrzyłem na tych zmordowanych ludzi, padających na ziemię, słaniających się na nogach. Ale przede wszystkim widziałem radość na ich twarzy. Że się udało, że ukończyli maraton. No i stało się, nie myślałem nad tym długo, za rok też pobiegnę! I tak przebimbałem 10 miesięcy w ostatnich dwóch biorąc się za trening. Ale udało się. Pomimo wielkiego kryzysu. Dobiegłem. Miałem niemal łzy w oczach. Wygrałem z samym sobą. Byłem z siebie dumny jak nigdy. Spełniłem swoje marzenie. Ale co tam, szybko postawiłem sobie kolejny cel. Złamać trzy godziny!
Ciężko na to pracowałem. Pierwszy raz w życiu realizowałem jakiś konkretny plan. Biegałem regularnie. Już znałem podstawy treningu. Cholernie chciałem być w grupie trójkołamaczy. Wtedy to był dla mnie szczyt marzeń. Łamać trzy godziny to było coś! W dodatku z takim czasem byłbym w ścisłej czołówce swojego kluby Warszawiaky. Ciężko trenowałem, pobiegłem idealnie. Udało się, 2:56. Od 30 kilometra leciałem jak na skrzydłach. Kolejne marzenie spełnione. Gratulacje, radość, byłem w siódmym niebie. Ale nie zdążyłem dobrze ochłonąć, już wiedziałem, że to nie koniec. Powoli w głowie układał mi się plan. A może by tak kiedyś zaatakować 2:30?
Czekałem dwa lata. To już była naprawdę potwornie ciężka praca. Trening, dieta, regeneracja. Bardzo dużo objętości, bardzo dużo poświęceń. Dokładnie miałem świadomość co muszę zrobić, żeby to osiągnąć. Przez chwilę nie miałem wątpliwości, że to się może udać. Pamiętam dzień przed maratonem. I poranek przed startem. Nigdy nie byłem na niczym tak skupiony. Wiedziałem, że jestem w stanie to pobiec. Wiedziałem, że to będzie walka o sekundy. 2:29, dałem z siebie absolutnie wszystko. Byłem siódmy na mecie! Kolejne marzenie spełnione. I przyszedł czas na wyjazd do Lozanny…
To był start trochę z przypadku. Akurat planowałem urlop w okolicy. Zawsze marzyłem o wygraniu maratonu. Oczywiście, że o tym myślałem. Nie raz i nie dwa. Ale jeszcze nie teraz, nie takiego. Może kiedyś jakiś mniejszy w Polsce. Ale stało się. Miesiąc po złamaniu 2:30 w Warszawie spełniłem największe biegowe marzenie. Wygrałem maraton!
Przeczytaj także: Relacja z Lozanny
W dodatku duży maraton ze sporą tradycją. Nie opiszę wam jakie to uczucie, tego się nie da opisać. Powiedzieć, że byłem w siódmy niebie to mało. Byłem tak szczęśliwy, że następnego dnia nic mnie nie bolało, mogłem biec jeszcze raz. Ale pojawił się pierwszy problem, co teraz?
Przeczytaj także: Maraton Warszawski 2013 – Relacja
W 2013 postanowiłem dalej poprawiać się na dystansie maratonu. Skończyłem sezon z czasem 2:26. Chciałem też stanąć na podium i udało się w Lucernie.
Przeczytaj także: Relacja z Lucerny
Udało się z nawiązką, bo znowu zasmakowałem wygranej. Ale spełniło się moje inne marzenie. Trafiłem do pierwszej dwudziestki najszybszych polskich maratończyków. Dla mnie, jako zupełnego amatora, to olbrzymie wyróżnienie.
Ok., ale po co ja wam to wszystko mówię? Żeby pokazać wam, że marzenia się spełniają! Że każdy może je realizować, bo ja się niczym od Was nie różnię. Musicie sobie tylko postawić realny cel i konsekwentnie do niego dążyć. Nikt wam nie da nic za darmo! Tylko ciężka praca, poświęcenie, tysiące przebiegniętych kilometrów w każdych warunkach dadzą wymierne rezultaty. Nie myślcie o żadnym talencie, predyspozycjach. Wy też możecie. Możecie spełniać swoje biegowe marzenia. Te małe i te duże. Postawcie sobie cel i niech nic i nikt was nie zatrzymuje. Nie dopuszczajcie żadnych wątpliwości, nie wątpcie w to, że wam się uda. Na końcu dostaniecie zasłużoną nagrodę. Ogromną radość z faktu, że właśnie spełniliście swoje marzenie!
Źródła: zestawienie maratończyków autorstwa Krzysztofa Bartkiewicza