Nie da się jednoznacznie powiedzieć, jak najłatwiej schudnąć. Zrzucić zbędne kilogramy. Każdy z nas jest inny, i podobnie jak w przypadku biegania, tak samo w przypadku odchudzania, każdy musi znaleźć własną drogę. Jednak jedna rzecz jest wspólna niemal dla wszystkich chcących schudnąć. Musicie jeść mniej kcal niż dziennie spalacie. Czyli musicie być na deficycie kalorycznym.
Deficyt można osiągnąć na różne sposoby. Jednym z nich jest ograniczenie jedzenia. Czyli powiedzmy spalamy 2000 kcal dziennie ale spożywamy 1600. 400 kcal deficytu dziennie w długiej perspektywie da naprawdę bardzo szybką utratę wagi. Trzeba tylko ten deficyt utrzymać. Drugi sposób to zwiększenie aktywności. Czyli spożywamy 2000 kcal ale codziennie uprawiamy jakąś aktywność fizyczną, dzięki której spalimy dodatkowe 400 kcal. Deficyt identyczny. Utrata wagi będzie postępowała w tym samym tempie. Ale czy na pewno oba przypadki są identyczne? Okazało się, że nie do końca.
Otóż pierwsza grupa badanych, którzy tylko ograniczyli kcal, ale nie uprawiali sportu, miała dużo większe łaknienie. Ich odczucie głodu było większe, zmysł węchu bardziej nasilony, a zasiadając do zastawionego stołu zwyczajnie zjadali więcej nic potrzebowali. Krótko mówiąc objadali się. Druga grupa również odczuwała głód, ale mniejszy. Łatwiej było im się opanować i deficyt kaloryczny był dla nich łatwiejszy do utrzymania w dłuższej perspektywie.
To tyle jeżeli chodzi o badania. Oczywiście odchudzając się przez sport nie tylko schudniemy, ale również poprawimy swój stan zdrowia i ogólną sprawność. Nie muszę nikogo przekonywać, że ta droga jest lepsza. Więc jak chcecie schudnąć to:
- Zacznijcie być aktywni
- Liczcie kcal. Bo uwierzcie mi, można biegać grubo ponad 100 km w tygodniu i tyć (coś o tym wiem).
Wracając do badań, lekarze nie znają dokładnie procesów zachodzącym w ludzkim organizmie w związku z łaknieniem. Wydaje się, że 400 kcal deficytu w obu przypadkach powinno dawać taki sam efekt. Ja myślę, że chodzi o coś innego. Jeżeli nasz organizm potrzebuje dziennie 2000 kcal i zjemy za mało, zwyczajnie nie dostarczamy mu wszystkich składników odżywczych, jakie potrzebuje. Po kilku takich dniach łaknienie rośnie, organizm „ratuje się” i możemy zjeść „konia z kopytami”. W przypadku, kiedy uprawiamy sport, ale spożywamy te 2000 kcal, będziemy na deficycie, ale dostarczymy więcej witamin i minerałów. Poczucie bezpieczeństwa, że odżywiamy organizm będzie większe. Mózg nie zacznie szukać ratunku jak w pierwszym przypadku. Pewnie będzie chciał uzupełnić zapasy energii, ale nie będzie ratował organizmy przed szkodami, jakie może wyrządzić zbyt mała podaż wartości odżywczych.
Możemy sobie wyobrazić sytuacje ekstremalne. Jedząc 1000 kcal dziennie i spalając 2500 szybko doprowadzimy organizm do kompletnej ruiny. Ale jedząc 2500 kcal i spalając 4000 kcal całkiem dobrze można funkcjonować. Może nie będziecie demonami szybkości. Na dłuższą metą na pewno odbije się to na Waszym zdrowiu. Ale ogólnie rzecz biorąc, nie dość, że będziecie w stanie normalnie żyć, to i Wasz trening, szczególnie ten bazujący na zapasach tłuszczowych, nie ucierpi za bardzo.
To taka moja teoria nie poparta żadnymi badaniami, bardziej obserwacją swojego organizmu. Więc jeszcze raz. Najlepszym sposobem na zrzucenie wagi jest pozostawienie organizmu na lekkim deficycie kalorycznym z jednoczesnym włączeniem aktywności fizycznej do dnia codziennego. Nie ma tu żadnej magii, w 99% przypadków to czysta matematyka. Ale nad wszystkim władzę sprawuje jedno, Wasza silna wola. Jak ona wygra z Waszym apetytem, to jesteście na dobrej drodze do wymarzonej sylwetki.
Źródło: www.ncbi.nlm.nih.gov