Pewnie otworzyliście ten tekst z myślą, że dostaniecie radę jak trenować mimo urazu? Jak zastępować trening innym? Co robić, żeby wrócić po kontuzji w jak najlepszej formie? Nie tym razem. Są kontuzje, podczas których zwyczajnie trzeba przeczekać i nic na to nie poradzimy. Treningiem zastępczym zajmiemy się innym razem. Dziś bardziej trening głowy.
Na pewno najgorsze co możecie zrobić to zadręczać się całymi daniami, zadawać sobie pytanie dlaczego ja i rozpamiętywać przykre momenty. To na pewno nie przyspieszy leczenie. Wiem, że łatwo powiedzieć, ale nie warto. Pewnie, że osobiście jestem zły jak mam kontuzję. Pewnie, że każdego dnia myślę o tym, jak wspaniale byłoby wyjść i przebiec parę kilometrów. Pewnie, że odliczam uciekające mi dni, zawody, postawione cele. Ale rozpacz nic tutaj nie da.
- Pierwsze co musicie zrobić, to dowiedzieć się dokładnie co Wam dolega i jak to leczyć, żeby maksymalnie skrócić czas powrotu do zdrowia. Prawidłowa diagnoza to tekst na oddzielny artykuł, wiele osób leczy się na kontuzję, ale nie wie dokładnie, co jest kontuzjowane. Oczywiście najgorszy przypadek jest taki, kiedy naprawdę staracie się dojść co Wam dolega a kolejne badania nic nie pokazują. Ale nie przestawajcie, prawidłowa diagnoza to podstawa.
Jak już macie diagnozę spotkajcie się ze specjalistą, przewertujcie internet i zastanówcie się, co możecie zrobić, żeby szybko wyjść z kontuzji. Zaskakujące jest, jak wiele osób zwyczajnie nie robi nic, opuszcza ręce i czeka na zbawienie. W internecie opisane jest dosłownie wszystko. Oczywiście jest to śmietnik ale im więcej przeczytacie, im więcej fachowej prasy znajdziecie tym będziecie mądrzejsi.
Z drugiej strony prawda jest taka, że większość ma kontuzje podstawowe, które opisane zostały w najdrobniejszym szczególe. Problem często jest jeden, większość nie akceptuje podstawowego leczenie: odpoczynku. Więc przeskakują ten punkt i np. lecząc ITBS robią wszystko, rolują się, wzmacniają, rozciągają ale dalej biegają. I piszą do mnie: „robię wszystko, ale nie przechodzi”. Zaakceptujcie proces leczenie, nawet jeżeli jest on dla Was przykry i zakłada przerwę. Róbcie wszystko żeby wrócić jak najszybciej i się nie frustrujcie!
- Ok, przechodzicie proces rehabilitacji, nie możecie biegać ale przy okazji dostajecie piękny prezent od losu: więcej wolnego czasu! Bieganie kosztuje czas. Rezygnujemy z wielu przyjemności. Wykorzystajcie to! Spędzajcie więcej czasu z rodziną, spotykajcie się ze znajomymi, odpalajcie PS4, czytajcie książki, róbcie to, na co nie macie czasu każdego dnia. Nie ma co leżeć i marnować uciekających godzin.Osobiście mam z tym spory problem. Bo raptem mam tyle czasu, że nie wiem co z nim zrobić i wychodząc z kontuzji zawsze jestem zły, że nie zrobiłem tylu rzeczy, na które miałem czas, a które teraz muszę odkładać i odkładać. Aż do czasu roztrenowania. Czyli za kolejne pół roku :)
- Więcej śpijcie! Jak bardzo brakuje mi snu podczas treningu! Nie znoszę wstawać rano. Teraz nic mnie nie goni. Jestem wyspany, wypoczęty, znowu pamiętam jakie wspaniałe to uczucie! Naprawdę korzystajcie z tych dni.
- Nie skupiajcie się tylko na konkretnej kontuzji, ale na całym organizmie. Przeważnie dużo biegając macie kilka mniejszych urazów. A to stopa boli, a to coś z pasmem biodrowo-piszczelowym, piszczele, biodro, mięsień płaszczkowaty. Mogę tak wymieniać. Po okresie przerwy starajcie się wrócić jakbyście nigdy nie biegali. Czasem warto się zastanowić czy naprawdę nie najlepszym pomysłem jest położyć się do łóżka na trzy tygodnie żeby całe ciało odpoczęło. Jestem przekonany, że większości wyjdzie to na dobre.
- Zaplanujcie dokładnie okres powrotu do zdrowia i cały sezon. Macie dużo czasu. Rozpiszcie sobie zawody w jakich chcecie wziąć udział. Zaplanujcie powrót do pełnej sprawności, ćwiczenia, trening zastępczy. Rozpiszcie dokładnie treningi, stopniowe zwiększanie objętości, intensywności. Jak wyjdziecie na pierwszy trening, na tablicy powinniście mieć rozpisany cały plan. Inaczej wszystko będzie działo się chaotycznie. Za szybko, za dużo, albo w złych proporcjach.
- Jeżeli nie radzicie sobie sami z punktem 5, to teraz macie czas, żeby nauczyć się z tym radzić. Książki, książki i jeszcze raz książki. Madre i obszerne rady w internecie. Uczcie się, wdrażajcie wiedzę i na przyszłość będziecie zdrowsi i mądrzejsi.
- Nie roztyjcie się za bardzo! Mam z tym największy problem. Dodatkowe spotkania ze znajomymi, dodatkowy wolny czas i świadomość, że nie muszę być gotowy na trening. Ogólnie cały czas myślę, do której cukierni podjechać. To są dla mnie ciężkie dni ;) Żeby nie zwariować pozwalam sobie na coś słodkiego, z drugiej strony już od trzech tygodni trzymam wagę. Nie jest ona mała, ale stabilna :) Ja zrobiłem ten błąd, że na początku bardzo przybrałem na wadze, będąc przekonanym, że zaraz wsiądę na rower i wszystko zrzucę. BŁĄD! Jak macie kontuzję, przytyjcie sobie 1, 2 czy 3 kilo. Ale pilnujcie się. Bo nie chodzi tylko o sam fakt, że wrócicie i będzie trzeba schudnąć. Dodatkowe kilogramy nie sprzyjają powrotom, zwyczajnie im mniej ważymy, tym mniejsze ryzyko urazu. Oczywiście z głową, bo jak ktoś ma sama skórę i kości to ryzykuje jeszcze więcej. Ale nie będę się rozpisywał. Wiecie o co mi chodzi :)
Co jeszcze? Nie wiem, może Wy mi podpowiecie? Bo chwilowo zaczynam się nudzić :D
Pozdrawiam wszystkich kontuzjowanych, życzę dużo optymizmu i szybkiego powrotu do zdrowia. I nie zmarnujcie tego czasu!