Większość biegaczy wcześniej czy później trafia na stadion lekkoatletyczny. Atmosfera biegania po tartanie niesamowicie przyciąga. Wszystkich, tych wolniejszych i tych zabójczo szybkich. Jednak trafiając na bieżnię pierwszy raz, mało kto wie jak się na niej zachować. Jak biegać na bieżni, mierzyć czas, odcinki, dystans. Przeważnie nasza wiedza kończy się na tym, że należy przepuścić szybszych. A i to nie zawsze wszystkim wychodzi.
Trafiając na stadion lekkoatletyczny trafiamy między innych biegaczy. Należy pamiętać, że każdy tam jest w jakimś celu. Tylko od naszego zachowania zależy, czy wszyscy będziemy na tej bieżni się „dobrze bawić”, czy wzajemnie będziemy uprzykrzać sobie życie. Należy też zwrócić uwagę, że tak naprawdę mało kto potrafi na bieżni biegać i w pełni korzystać z tego co nam oferuje. A więc zacznijmy od nauki, jak trenować na tartanie?
- Należy pamiętać, że bieżnia ma 400 metrów długości (bo o takiej tutaj mówimy). I w ten sposób mierzyć przebiegnięty dystans. Niemal wszystkie bieżnie mają doskonale oznaczone punkty co 100 metrów, więc nie jest problemem dokładny pomiar odległości. Oczywiście mówimy tutaj o długości pierwszego toru. Przeważnie na każdy kolejny należy dodać 7-8 metrów długości.
- Bieżnia powinna służyć do konkretnych treningów, na określone odcinki lub czas. Naprawdę nie widzę sensu w rozbieganiach po bieżni. Chyba, że nie mamy w pobliżu gdzie biegać. Po pierwsze bieżnia tartanowa wcale nie jest taka przyjemna dla naszych stawów. To twarda nawierzchnia i niewiele różni się od biegania po asfalcie. Dodatkowo cały czas pokonujemy łuk, przeważnie w jedną stronę, co niekorzystnie wpływa na nasze stawy. Od skokowego do biodrowego. Po drugie przeszkadzamy innym, którzy ten konkretny trening robią. Oczywiście można truchtać sobie na bieżni, nie ma w tym nic złego. Ale radzę wtedy uciekać na ostatni tor, albo poza sam tartan. Często bieżnie dysponują na zewnątrz pasem zieleni albo podłożem dużo przyjemniejszym dla naszych stawów, po którym możemy sobie truchtać, lub odpoczywać między odcinkami.
- Nie sugerujemy się GPS! Nie po to idziemy chyba na atestowany obiekt, żeby sugerować się pomiarem, który na bieżni jest bardzo niedokładny! A czas na bieżni możemy bardzo łatwo mierzyć. Sprawdza się tutaj np. pomiar co 100 metrów. Załóżmy, że biegniecie 4:00 min/km. To 24 sekundy na 100 metrów. Po starcie zerkacie na zegarek przy linii 100 metrów i już wiecie czy biegniecie za szybko, czy za wolno. Regulujecie tempo i biegniecie dalej. To pozwoli Wam kontrolować czas w każdym momencie biegu. Jeżeli po 500 metrach macie np. 2:02 to natychmiast wiecie, że macie 2 sekundy do nadrobienia. I tak właśnie powinno się trenować na bieżni. To naprawdę banalna matematyka, a sprawia tyle radości. Musicie tylko nauczyć posługiwać się stoperem.
Wiecie już jak powinien wyglądać trening na stadionie. Teraz czas nauczyć się podstawowych zasad poruszania po nim, żeby wzajemnie nie uprzykrzać sobie życia.
- Nie przeszkadzaj wykonującym szybszy trening! I nie mówię tutaj o zwalnianiu pierwszego toru, ale o rozsądnym bieganiu. Najgorsze co można robić, to zmieniać w ostatniej chwili tor biegu. Powszechnie przyjęło się, że trzeba ustępować lewą stronę. Nie do końca tak jest. Jak już biegniemy swój mocny trening, to się trzymajmy tej lewej strony. Jeżeli ktoś szybszy będzie biegł to wyprzedzi nas po naszej prawej stronie i nie nadrobi przy tym dystansu. Jeżeli postanowicie w ostatniej chwili przepuścić kogoś pędzącego niemal na granicy swoich możliwości, to zwyczajnie go zmylicie, wytrącicie z rytmu i tylko na tym straci.
- Nie chodzimy pierwszym torem! Za to powinna grozić chłosta. W ogóle bieżnia nie jest od spacerów.
- Nie zatrzymujemy się na pierwszym torze. Za to chłosta dwa razy. Ile widziałem sytuacji, gdzie ktoś rozpędzony w ostatniej chwili odskakiwał w bok, ratując się przed zderzeniem.
- Nie biegamy szybkimi torami obok siebie. Jeżeli dwie lub więcej osób biegną obok siebie pierwszym torem, zwyczajnie przeszkadzając szybszym, lub tym, wykonującym szybszy trening. Biegamy jeden za drugim. A jak chcemy biec obok siebie i rozmawiać, to nie pierwszym torem. No chyba, że bieżnia jest pusta i nikomu tym nie przeszkadzamy.
- Na bieżnię wchodzimy jak na ulicę. Najwięcej niebezpiecznych sytuacji następuje, jak ktoś zwyczajnie wchodzi na bieżnię zapominając, że ktoś inny może nią biec z bardzo dużą prędkością. Zawsze się rozglądamy!
- O tym też muszę wspomnieć. Nie plujemy, nie smarkamy. Naprawdę nie na tartan, wszyscy z niego korzystamy!
- To nie prawda, że tylko pierwszy tor jest szybki. Przeważnie służy do dłuższych odcinków. Sprinterzy biegają często 2 i 3 torem. Miejcie to na uwadze, bo zderzenie ze sprinterem jest jak potrącenie przez samochód.
- Nie biegamy pod prąd. Nie wiem skąd przekonanie niektórych, że rozgrzewki, schłodzenia, przerwy powinno się biegać w drugą stronę. Oczywiście jak jest pusto, jak nikomu nie przeszkodzimy, to warto to robić, żeby zmienić kierunek biegu i przenieść obciążenie na drugą stronę ciała. Przy okazji coś zmienić. Ale jak na bieżni jest dużo biegaczy, to zwyczajnie przeszkadzacie i wszyscy na siebie wpadają. Dodam jeszcze, że powolne truchtanie to nie sprint, i raczej nic wam nie da bieg w drugą stronę. Zwyczajnie przy takim tempie nie obciążacie tak bardzo żadnej ze stron swojego ciała.
Pamiętajcie, bieżnia tartanowa to wspaniałe miejsce do treningu biegowego. Na stadionie czujemy ten dreszczyk emocji, czujemy prędkość, odliczamy uciekające sekundy. Ale tylko od nas samych zależy, czy wszyscy na tej bieżni będziemy trenować nie przeszkadzając sobie wzajemnie, nie uprzykrzając życia, nie powodując zagrożeń. A więc przed kolejną wyprawą na stadion przypomnijcie sobie te punkty i bawcie się dobrze!
PS – na koniec dodam jeszcze jeden punkt. Nie krzyczcie na siebie. Każdemu zdarza się popełnić błąd. Sam wielokrotnie, czy to przez nieuwagę, czy zmęczenie, zabiegłem komuś drogę. Wystarczy podnieść rękę i powiedzieć przepraszam. Gwarantuję, że spotka się to ze zrozumieniem. Chyba, że macie do czynienia z bucem. Ale wtedy się nie przejmujcie.
PPS – jak ktoś np. chodzi pierwszym torem, wytłumaczcie, dlaczego nie powinien tego robić. Serio, zdarzało mi się podchodzić i tłumaczyć jak należy zachować się na bieżni osobom, które nie miały o tym zielonego pojęcia. I te osoby jak najbardziej się słuchały i zapamiętywały to na przyszłość. Rzadko bywa tak, że ktoś robi nam na złość.
PPPS – jak są takie tłumy na stadionie, jak na zdjęciu powyżej, to możecie sobie robić co chcecie. Tylko nie demolujcie stadionu ;)