Na początku miesiąca napisałem recenzję zegarka Garmin Fenix 5s. Zachęcałem również do wzięcia udziału w konkursie, w którym ten model był do wygrania. Konkurs się skończył, wszyscy niecierpliwie czekają na wyniki a ja postanowiłem napisać, dlaczego warto monitorować aktywność. Czyli odpowiedzieć na pytanie konkursowe :)
Oczywiście nie jest to praca naukowa, ale chce Wam pokazać, jak biegacze są różni i to co dla jednych wydaje się zbędnym gadżetem dla innych może być najlepszą motywacją do treningu.
- Bo to motywuje. Każdy ma inne motywacje, ale codzienne zerkanie w przebiegnięte kilometry, wykonane treningi, pokonane kroki czy spalone kalorie zwyczajnie motywuje. Niemal wszystkich. Mnie też. To działa i serio ciężko byłoby mi wrócić do czasów, kiedy nie miałem na ręku zegarka z GPS, pulsometrem i milionem innych funkcji.
- Bo ułatwia trening. Dokładnie wiemy jakim tempem biegniemy. Ile przebiegliśmy kilometrów. Nie musimy do konkretnych treningów szukać odmierzonych tras. Możemy wgrać nawet konkretne, zaplanowane treningi.
- Bo może to ustrzec przed przemęczeniem. Najnowsze zegarki już bardzo dobrze potrafią „zbadać” poziom naszego zmęczenia. Monitoruję całodobową aktywność, ale również mierzą puls spoczynkowy, pokazują jak bardzo nas organizm jest obciążony, na jaki trening możemy sobie pozwolić i jak długo będziemy się regenerować.
- Bo dokładnie wiemy, ile kcal spaliliśmy w ciągu dnia. Z jednej strony może nam ułatwić to odchudzanie, z drugiej, wiemy ile zjeść, żeby mieć siłę na kolejne wyzwania.
- Bo monitorowanie aktywności pozwala nam idealnie wstrzelić się w obciążenia treningowe, na jakich powinniśmy trenować.
Czy da się trenować bez tego wszystkiego? Da się. Nigdy nie twierdziłem inaczej. Sam zaczynałem w zegarku ze wskazówkami i mimo wszystko szło mi dobrze. Jednak jeżeli mamy możliwość posiadania dobrego zegarka z GPS i pulsometrem, będzie on dla nas często najlepszym partnerem treningowym. Świetnym motywatorem, a przeglądanie treningów może stać się naszą codzienną pasją.
Fot: Łukasz Zdunek