Jak to jest z tą bieżnią mechaniczną? Łatwiej się na niej biega niż na naturalnym podłożu, czy może jest wręcz przeciwnie? Co ciekawe, ile osób tyle opinii. Mnożą się różne teorie. No to dziś postaram się rozprawić z tematem i jasno napisać, jak to jest z tymi bieżniami mechanicznymi.
Na samym początku jasno napiszę. Na bieżni mechanicznej biega się łatwiej! Tzn. przy takim samym wysiłku jesteśmy w stanie osiągnąć większą prędkość. Dzieje się tak z jednego, bardzo prostego powodu. Na bieżni mechanicznej nie mamy oporu powietrza. Fizyki nie oszukamy. Ale wiele osób twierdzi, że bieg na bieżni to istna katorga. Że nie są w stanie biec tempem jakim biegają na zewnątrz. I rzeczywiście istnieje wiele ALE, które należy tu wymienić:
- Opór powietrza robi różnicę przy naprawdę dużych prędkościach. Powiedzmy biegnąc na bieżni tartanowej interwały w tempie 3:10 min/km jestem w stanie pobiec na bieżni mechanicznej blisko prędkości 3:00 min/km. Rozbiegania z prędkością powyżej 5:00 min/km również łatwiej idą na bieżni mechanicznej. Ale większość z nas biega jednak te 12 km/h lub wolniej. Przy takich prędkościach praktycznie nie odczuwamy już różnicy wynikającej z oporu powietrza.
- Brak oporu powietrza to brak chłodzenia. Zwyczajnie strasznie się grzejemy, pocimy, pot zalewa nam oczy. Szybko mamy dość. To z jednej strony kwestia przyzwyczajenia, z drugiej wytrenowania. Dobrze wytrenowani biegacze (ponownie to zdecydowanie mniejszość) są w stanie sobie poradzić z odprowadzaniem ciepła. Zwyczajnie ich organizmy chłodzą się wydajniej i przy stałym pulsie usuwają nadmiar gorąca. Większość z nas zwyczajnie się zagrzeje. Ale bywają takie siłownie…
- No właśnie. Czasem zwyczajnie na siłowni jest tak gorąco, że zwyczajnie bieganie jest koszmarem. Temperatura grubo ponad 20 stopni. Wilgotno. I brak chłodzenia wynikającego z oporu powietrza. Taki zestaw potrafi powalić każdego. I tak ostatnio sam trafiłem na bieżnię, gdzie na 15 kilometrze rozbiegania miałem puls 165 i ledwo oddychałem. Normalnie przy tym tempie nie przekraczam 150.
- Niektóre bieżnie są zwyczajnie rozwalone. Skaczą, trzęsą się, rozpadają, taśmy stawiają zwiększony opór. Dobra bieżnia to duża bieżnia, ciężka bieżnia, dobrze przytwierdzona do ziemi i taka, w której nic nie lata i się nie trzęsie. Inne nadają się do treningu cardio po treningu siłowym. Albo zwyczajnie spacerów.
- Niestety na bieżni jest potwornie nudno. To zdecydowanie wzmaga uczucie zmęczenia. I o ile trening 10×400/400 metrów idzie w mgnieniu oka (cały czas coś się dzieje, zmieniacie prędkość) to takie 15 km rozbiegania w jednym tempie to istny horror.
- Szybko się odwadniacie, bardzo szybko. I ponownie, jak ktoś nie jest bardzo dobrze wytrenowany, to musi dużo pić. A jak ktoś jest dobrze wytrenowany, to również powinien dużo pić. Inaczej z każdym kilometrem będzie ciężej.
- Osobiście dużo lepiej biega mi się na bieżni mechanicznej w butach startowych. Nie wiem dlaczego. W treningowych czuję się ociężały, każdy krok jakby spowolniony.
- Nie zawsze licznik na bieżni mechanicznej pokazuje prawdę. Czasem bieżnie są źle skalibrowane. Czasem zwyczajnie powyżej jakiejś prędkości nic się nie zmienia, poza wskazaniem prędkości na monitorze. Dlatego nigdy nie powinniście się w 100% opierać tylko na prędkości. Ja już się tak kilka razy przejechałem.
Jak widać powodów dla których na bieżni mechanicznej może biegać nam się trudniej jest bardzo dużo. I o ile szybcy, dobrze wytrenowani biegacze niemal jednogłośnie mówią, że w siłowni potrafią biegać szybciej, o tyle nie dziwi fakt, że wśród amatorów panują tak skrajne opinie. Jak zawsze w takich sytuacjach, liczy się Wasz rozsądek i dopasowanie prędkości do warunków, jakie macie w klubie fitness. Nic nie zastąpi zdrowego rozsądku.