Już dawno temu ukazał się na tym blogu artykuł 3 największe grzechy biegania z GPS. Jak się jednak okazuje, bieganie z pulsometrem jeszcze częściej powoduje, że popełniamy błędy w treningu. Co gorsza, te błędy mogą mieć bardzo duży wpływ na nasz trening. Czas się z nimi rozprawić.
1) Trzymanie się twardo strefy pulsu
Puls bardzo dobrze oddaje poziom intensywności treningu. Jednak na puls wpływ ma tyle czynników, że naprawdę trzeba znakomicie znać swój organizm, żeby się w tym wszystkim połapać. Ukształtowanie terenu, pogoda, choroba. Nawet takie drobnostki jak poziom stresu, ilość snu. To wszystko ma wpływ na nasz puls. Szczególnie u nas, amatorów te wahania potrafią być bardzo duże. Osobiście potrafiłem robić 2 takie same treningi w tej samej pogodzie, tydzień po tygodniu. Na jednym miałem średnie 145 a na drugim 155. Rejestrujcie puls, analizujcie. Ale nie trzymajcie się tych zakresów za wszelką cenę. Jeżeli biegnie wam się super, a puls zaczyna przekraczać 75% to nie znaczy, że musicie zwolnić. Nauczcie się korzystać z informacji jakie wysyła do was wasz organizm. Dopiero później konfrontujcie to z pulsem.
Rzeczywiście na początku warto traktować stefy pulsu jako swojego rodzaju barierę, której lepiej nie przekraczać. Ale po jakimś czasie warto to zweryfikować. Jeżeli biegniecie na te 75% maxa i jest bardzo lekko, to pobiegnijcie do 80%. Jeżeli możecie swobodnie rozmawiać, biegnie Wam się lekko i przyjemnie, dalej jest to Wasza pierwsza strefa. A nawet jak wejdziecie w drugą to co? No właśnie, świat się nie zawali, a Wy nawet często na tym zyskacie.
2) Błędne wyznaczanie HR max
Większość osób wszystkie zakresy określa na podstawie % pulsu maksymalnego. A HRmax przeważnie wyznacza na podstawie 220 – wiek. Ok, czasem się sprawdzi, ale czasem potrafi przekłamywać nawet o kilkadziesiąt uderzeń! Jeżeli za wszelką cenę chcecie znać swój puls maksymalny to musicie zrobić test, sprawdzić jaki puls mieliście na ostrym finiszu w zawodach lub zrobić specjalistyczne badania. Czy musicie to robić? Wasz wybór, ja swojego HRmax nie znam i jakoś z tym żyję.
A jak pokazują mohje ostatnie treningi, jest to wartość która nawet po latach potrafi spłatać figle. Od 2015 roku nie przekroczyłem pulsu 187, żeby raptem pod koniec 2017 zrobić kilka treingów na 185-187m żeby w końcu pobiec naprawdę szybko ostatnie 400 metrów i zobaczyć 189. Obstawiam, że była rezerwa na 1-2 uderzenia. Co nie zmienia faktu, że w treningu i tak mi się ta wiedza do niczego nie przyda.
3) Używanie pulsometru podczas treningów powtórzeniowych
Jeżeli biegamy krótkie, szybkie odcinki, to używanie pulsometru nie ma sensu. A dokładnie sugerowanie się pulsem. Puls wzrasta stopniowo i biegając nawet kilometrówki, ten docelowy osiągniemy pod sam koniec. Jeżeli za wszelką cenę będziemy chcieli biegać na puls, to pierwszy odcinek pobiegniemy zdecydowanie za szybko a potem będziecie się męczyć do końca. Odcinki biegamy na czas. I to dosłownie, na sekundy, nawet nie na tempo. Dobrze nauczyć się tego przeliczania. Oczywiście można powiedzieć, że biegło się 100 metrowe przebieżki po 3:30 min/km. Ale zwyczajnie dużo lepiej powiedzieć, że po 21 sek. Biegnąć tak krótko i tak szybko zegarek może (i często to robi) nie zaktualizować na czas prędkości, albo przekłamać lekko pomier. Chwila i tak naprawdę biegliście 3:20 albo 3:40 a nie 3:30. A to już olbrzymia róznica. Stoper nie popełnia błędów ;)
4) Nadinterpretacja wyników
Zawsze się śmieję, że na pulsometry dla amatorów powinna być dawana koncesja :) Spędzają nad tymi wykresami godziny starając się znaleźć jakąś tajemnicę, jak trenować lepiej. Ok, jak ktoś to lubi to fajnie, ma pasję i sobie analizuje. Sam sobie często popatrzę, coś porównam, wyciągnę wnioski. Ale błagam, szczególnie na początku skupcie się na bieganiu, ogólnej sprawności. Wykresy pulsu potraktujcie jako ciekawostkę. Bo ostatnio ciągle ktoś wysyła mi wykres pulsu z zapytaniem „co sądzisz o tym treningu” :) W zależności od programu z jakiego wykres pochodzi, mogę powiedzieć, że piękny wykres, albo, że do kitu :)
Korzystajcie z pulsometrów, ale nie traktujcie ich jako swoich przewodników po świecie biegania. To fajne urządzenia, bardzo pomocne. Nie raz potrafię powiedzieć dużo ciekawego. Ale przede wszystkim uczcie się odczuwać trening i zmęczenie własnym organizmem. Niech pulsometr będzie tylko waszą pomocą. Wtedy najlepiej na tym wyjdziecie.
Fot: Łukasz Zdunek