Przez te kilka lat mojego biegania powstało sporo mitów dotyczących mojej osoby. Jedne śmieszne, inne dość dziwne i zaskakujące, większość dotyczy jedzenie (nie wiem czemu :) ). Rozprawiam się dziś z top 10 mitów na temat mojej osoby:
- Pierwszy maraton przebiegłem z nadwagą
To zupełna bzdura. Nigdy nie miałem nadwagi. Zwyczajnie dużo chodziłem na siłownię i posturą nie przypominałem biegacza. Ważyłem jakieś 75 kg przy 174 cm wzrostu. Ale w bicepsie miałem wtedy tyle, co teraz w udzie ;) Jeżeli chodzi o poziom tkanki tłuszczowej to był niski. Więc obalam ten mit w 100%. Dodam też, że to nie jest tak, że wstałem od stołka i pobiegłem bez przygotowania 3:21. Co prawda pobiegłem to bez treningu biegowego, ale wcześniej 20 lat uprawiałem inne sporty. Prawie codziennie. - Piję tylko Colę Zero
Lubię Colę, ale nie przesadzajmy. Na pewno piję jej za dużo, na pewno piję za mało wody. Ale zdecydowanie nie jest to mój główny napój. Chociaż dzień bez szklaneczki trudno byłoby mi znaleźć. Oczywiście Wam nie polecam, to zły nawyk nad którym pracuję i mam nadzieję, ze z czasem przestawię się na wodę. Ale gazowaną :) - Odżywiam się jak śmietnik
To uproszczenie. Zwyczajnie nie ukrywam tego, że powiedzmy raz na tydzień idę i zjem coś „niezdrowego”. Że po ciężkich startach potrafię odpuścić tydzień albo dwa i jeść wszystko na co mam ochotę. Ale jakby wziąć pod uwagę rok, to odżywiam się naprawdę w miarę dobrze. Na pewno wiele rzeczy jest do poprawienia. Nie mniej jednak nie pamiętam nawet kiedy zjadłem ostatnio burgera w McDonaldzie albo jakiegoś chińczyka z budy lub kebaba. - Uwielbiam McDonalda
Ja wyżej. Jak jestem w maku to prawie zawsze biorę sałatkę z grillowanym kurczakiem, lody albo kawę. No i czasem frytki… Jak mam zjeść burgera to idę i kupuję gdzieś super burgera a nie sprasowaną bułkę z maka. Ta jest idealna tylko na kaca. - Nie robię żadnych ćwiczeń siłowych
Robię ich dużo i intensywnie, ale falami. To jest do zmiany i muszę nad tym pracować cały rok. Ale jak się zawezmę to jestem regularny jak zegarek i bardzo szybko wzmacniam organizm. Zawsze wszystkim powtarzam i sam również się trzymam tej zasady, że mocny korpus jest niezbędny do szybkiego biegania bez kontuzji. W sumie wolnego też. Więc ćwiczę siłę, sprawność, core-stability itd. I Wam też to radzę. - Twierdzę, że predyspozycje nie mają znaczenia
Nie chce już rozwijać tego tematu. Oczywiście, że jest coś takiego jak predyspozycje. Jeden jest niski, drugi wysoki. Jeden ma więcej mięśni wolnokurczliwych, inny szybkokurczliwych. To w konsekwencji decyduje jak daleko możemy zajść przy podobnym nakładzie pracy. Zwyczajnie jako umysł raczej ścisły nigdy nie lubiłem ubierania osiągnieć, lub ich braku, w jakiś pierwiastek metafizyczny bez poparcia naukowego. Często do tego wszystkiego trzeba mieć też szczęście.No i na koniec. Piszę o tym, ponieważ chcę przekonać wiele osób, że nawet z kiepskimi predyspozycjami mogą bardzo daleko zajść. Mądrze kierując naszym treningiem i rozwojem, przy zachowaniu odrobiny szczęścia, możemy góry przenosić. I tyle, kończę ten wywód, bo znowu będzie kłótnia ;) - Wiem wszystko o kontuzjach
Nie wiem o nich prawie nic. Nie mam takiego wykształcenia i bazuję tylko na własnej historii urazów. Zawsze bardzo chcę, ale niestety nie potrafię pomóc. Uważam, że nawet dobry fizjoterapeuta nie powinien wydawać opinii bez badań diagnostycznych, ponieważ często można bardziej zaszkodzić zamiast pomóc. Mówienie co i jak robić, kiedy nie wiem co biegaczowi konkretnie dolega a znam tylko objawy z jego opisu, byłoby z mojej strony zwyczajnym przejawem głupoty. Chyba, że mam pewność, ze to ITBS… - Znam receptę na szybki maraton
Nie ma złotych środków. Magicznej jednostki treningowej. Super diety. Chcesz biegać szybo maraton? Przygotuj się na długą, systematyczną i ciężką pracę. Jak nie wiesz od czego zacząć, to kup sobie książkę, np. „Bieganie Metodą Danielsa”, przeczytaj, zapoznaj się z treningiem i planem. I zwyczajnie go rób. A jak coś Ci wypadnie to w tej książce znajdziesz odpowiedź na to, jak zareagować. - Codziennie biegam w innych butach
Trochę butów do biegania mam, to prawda. Ale jeszcze większą prawdą jest to, że prawie zawsze biegam w tych samych. Mam swoje ulubione modele i wolę kompletnie zajechany model w którym mi się dobrze biega, niż nowe cacko, które nie do końca mi pasuje. Tym sposobem jestem mało blogerski, bo cięgle mam zajechane i brudne buty do biegania. Te „kościelne” zakładam tylko do zdjęć :D - Jestem chodzącą encyklopedią „Bieganie Metodą Danielsa”
To mnie prześladuje. Zaczynałem od tej książki, bazowałem na niej trenując do 10 km i ostatecznie trafiłem na jej okładkę. Ale później mój trening mocno się zmieniał. Dalej uważam, że to znakomita, może najlepsza książka o treningu biegowym. Ale nie znam tej książki na pamięć, nie jestem ekspertem treningu Danielsa. Z drugiej strony uważam, że jak ktoś przeczytał uważnie Danielsa od A do Z i zadaje jakieś podstawowe pytania, to chyba minął jakieś akapity.
To chyba tyle. A może Wy rozwialiście jakieś mity na temat mojej osoby przy bliższym poznaniu? :)